Przyczepka rowerowa Weehoo Thrill, czyli zabierz dziecko na rower!

 
W rowerowej rodzinie B-bike nie brakuje dzieci. Chcemy oczywiście, by maluchy jeździły z nami. Na dłuższe wycieczki są zbyt małe, by poruszały się samodzielnie. Na szczęście z fantastycznym pomysłem przychodzi Weehoo. Nie jest to coś, co wprost kojarzy nam się z przyczepką rowerową. Nie jest to także rowerek dla dziecka. Jest to natomiast idealne połączenie obu! Jak to możliwe? Testujemy Weehoo Thrill!

Wraz z przyjściem na świat dziecka w głowach rodziców wszystkie myśli przestawiają się na jego pociechę. Maluszek rośnie, zaczyna raczkować, a zanim się obejrzymy biega już po całym domu. Kolejny krok w rozwoju dziecka to oczywiście… jazda na rowerze 😉. Któż z nas nie był prowadzony na kiju przez rodziców? Technika poszła do przodu i zamiast kija mamy Weehoo Thrill.

Jak to działa?

Przyczepkę podpinamy do naszego roweru, a konkretnie rury podsiodłowej za pomocą długiego pałąka. Montaż jest banalnie prosty – wybieramy dopasowane do średnicy rury załączone plastikowe tuleje. Dzięki temu całość trzyma się sztywno i bezpiecznie. Podczas jazdy dziecko może, ale nie musi pedałować. Przyczepka posiada bowiem własny łańcuch, co oznacza niezależne pedałowanie.

Komfortowa jazda dla dziecka

Bo przecież o to w tym wszystkim chodzi, by dziecko wygodnie przeżywało rowerową przygodę. Przyczepkę dostosowano do dzieci w wieku 2-7 lat o wadze aż do 36 kilogramów! Szybko zerknąłem na siatkę centylową – w wieku 7 lat, w 50 centylu waga chłopca to 25 kilogramach. Oparcie przyczepki jest bardzo wysokie. Nie ma więc obaw, że nasze dziecko nie wykorzysta przyczepki, bo będzie za duże.

Pozycja dziecka jest regulowana względem pedałów dzięki możliwości przesuwania siedziska po ramie przyczepy. Pozwala to na komfortowe ułożenie nóg. Jest to odpowiednik regulacji siodełka w „dorosłych” rowerach.

Dla wygody dziecka zamontowano również oparcia na ręce wykończone miękką pianką. Po ich zewnętrznej stronie znajdziemy dwie kieszenie na kubki lub inne akcesoria. Z tyłu zaś umieszczono dwie sakwy, co pozwala na zabranie większej ilości rzeczy i rozłożenie ciężarku na dodatkowe koło.
Z dodatkowych, ale równie ważnych kwestii pomyślano o ochronie przed słońcem w postaci daszku oraz deszczem dzięki folii przeciwdeszczowej.

Dość teorii – wsiadamy na rower i do przyczepki!

Przyczepka zamontowana, czas posadzić naszego testera, 5-letniego Oskara na miejsce. I tu pojawił się pierwszy problem – otóż mój rower nie posiada nóżki, przez co trzeba koniecznie oprzeć cały zestaw o płot i to solidnie. Dziecko podekscytowane podróżą niestety ma problem z usiedzeniem w miejscu. W związku z tym ustawianie odległości siedziska, długości pasów itp. robiłem nieco na oko. Następnym razem poszło dużo lepiej. Nie ukrywam, że był to mój pierwszy kontakt z przyczepką dla dziecka, dlatego na początku nie szło idealnie.

Wszystko ustawione, możemy ruszać! Pierwsze metry to niepewność, „walka o życie” z grawitacją. Do tego zdecydowanie trzeba się przyzwyczaić, dlatego wszystkim polecam testy najpierw bez dziecka. Ja rzuciłem się od razu na głęboką wodę, ale na szczęście obyło się bez upadku.

Kiedy nieco już się rozkręciliśmy z Oskarem jazda stała się dużo łatwiejsza i płynniejsza. Po kilku jazdach było już naprawdę fajnie, a młody chciał jeszcze i jeszcze! Myślę, że jego radość i uśmiech to najlepsza recenzja przyczepki, ale głos oddajmy także mojej żonie, która również postanowiła przejechać się z Oskarem:
„Jazdę oceniam pozytywnie. Miałam trochę stracha jak skręcałam, bałam się o zwrotność przyczepki, ale koniec końców była to fajna zabawa dla mnie i dziecka.”

Podsumowując: 10/10!

Zdecydowanie polecamy korzystanie z rozwiązania firmy Weehoo. Początkowo jazda jest dość trudna, ale z czasem staje się tylko i wyłącznie przyjemnością!

Dziękujemy Weehoo za możliwość przetestowania przyczepki! Link do produktu znajdziecie tutaj: Weehoo Thrill